Święta idą, pierogi się same nie ulepią, dlatego pożyczę relację od innego Autora. Liczę na to, że Karol nie przerabiał jeszcze prawa autorskiego na studiach.
Walka o blask i chwałę toczyła się we wtorki czwartki już od pięciu miesięcy dawna. Przed decydującym turniejem w grupie Blackwood Checkback na prowadzeniu w klasyfikacji długofalowej długo utrzymywał się (Remik) Tomek (Remik jest silny, więc jego strach przekreślać i dałem go w nawias). Tuż za jego plecami czyhał jednak doświadczony wyjadacz – (Wojtek) (Wojtka też się trochę boje) … Wtorek Środa, 30 maja 20 grudzień lub 20 grudnia (każdy sobie sam wybierze, kiedy to było). był sądnym dniem dla obu z nich…
W turniej obaj rywale weszli bardzo solidnie. Wojtek z (Maciejem) Macieja w nawias, Wojtka nie, bo już był w nawiasie, odsiedział, i wyszedł za wzorowe sprawowanie. BTW Wojtka na turnieju nie było, więc wzorem George Martina zredukujemy liczbę bohaterów. Wojtek wstał i pojechał do lasu po choinkę (chyba trochę za mało eko-humanitaryzmu). Wojtek pojechał rowerem po choinkę na eko-plantację w Suchym Lesie. Z pierwszego rozdania zdobyli 80% impów. (Remik z Piotrem) Remik nie wyszedł z nawiasu i jeszcze mu Piotra wcisnąłem. nie pozostali dłużni – turniej rozpoczęli od 86%. Kluczowy pojedynek rozegrał się już w drugiej rundzie, podczas której obaj Panowie zasiedli przy tym samym stoliku. Od tego momentu rozpoczęła się świetna passa Wojtka, który po zdobyciu dwóch maksów na głównego konkurenta pewnie rozsiadł się w pierwszej trójce. Tak miało być już zresztą do końca turnieju…
(Remik) co najmniej trzy kolejki w nawiasie będzie musiał odbębnić. na musiał zatem gonić. Przewaga, którą wypracował sobie przez ostatnie miesiące nie była na tyle duża, aby mógł spać spokojnie podczas turnieju finałowego. Niestety kolejni przeciwnicy pomagać nie chcieli…
Po rozegraniu piętnastu czternastu rozdań wszystko było już wiadomo – Wojtek i Maciej po bardzo dobrym turnieju finiszowali na wysokiej drugiej pozycji. Remik z Piotrem pomimo ambitnego pościgu ukończyli turniej na dziewiątym miejscu. To mogło oznaczać tylko jedno… Działo się. Na początku turnieju Tomek policzył, ile jest PDF do wygrania za turniej. Martyny nie było, cytuję „Dzisiaj wolę posiedzieć w domu”, a nad Maciejem była tak duża przewaga, że Andora musiałaby wygrać z Barceloną na wyjeździe, otwarcie olimpiady w Paryżu musiałoby się odbyć w Lizbonie, a i to mogło nie wyrwać zwycięstwa z rąk sympatycznego Tomka (Gdyby jednak się tak nie stało, na pewno poznalibyśmy jakieś nowe słowo).
I poniżej fotorelacja 🙂
Remik wychodzi z nawiasu. Czy o tej Beacie ciągle mówi Tomek? Nie mogę powiedzieć, gdyż Beata prosiła, żebym nie mówił.
Kto zgadnie, jakie słowo mówi Tomek?
Na zdjęciu ukrył się notariusz. Czy potrafisz go odnaleźć?
Trochę się martwię o Wojtka. Mam nadzieję, że już wrócił z choinką.
Oryginał: https://poznan.naukabrydza.pl/liga-mistrzow-w-grupie-blackwood-czyli-krotka-kronika-turnieju-finalowego-i-konfetti/
Wszystkim życzę wesołych Świąt Bożego Narodzenia!